Hej! :*
Dzisiaj przychodzę z moją pierwszą recenzją pędzla :D Jeszcze kilka miesięcy temu nie czułam potrzeby posiadania żadnego, a już szczególnie do podkładu, jednak obecnie - nie wyobrażam sobie wykonywania makijażu bez niego! :D Dzisiaj kilka słów na temat jednego, a konkretnie o
BCF-30 Beauty Crew
Pędzel ten zamówiłam gdzieś początkiem października, przy okazji robienia innych zakupów (jeśli ktoś mnie dokładnie śledzi to być może, że pamięta post z nowościami z tego sklepu internetowego). Jest on moim pierwszym pędzlem do podkładu i przyznam, że na początku byłam do niego negatywnie nastawiona. Jednak gdy zauważyłam, że metoda "wklepywania" podkładu w buzię sprawdza się całkiem nieźle - rozpoczęła się moja miłość do niego :D
Włosie jest naprawdę mięciutkie i niesamowicie przyjemne w dotyku, nic nie kuje nas w twarz. Sam pędzel jest w sobie dość ciężki ale jakoś mi to nie przeszkadza :)
Wielkością pasuje całkiem dobrze do mojej buzi, nie wiem do jakiego Hakuro można byłoby go porównać więc tego Wam niestety nie powiem.
Jeśli chodzi o mycie to tutaj jest troszkę gorzej ponieważ trzeba się trochę nagimnastykować i przede wszystkim uważać żeby za bardzo go nie namydlić bo wypłukanie piany z niego to mały dramat... Jednakże nie zauważyłam ani jednego włoska, który by z niego wypadł, czego niestety się obawiałam na samym początku. Po pewnym czasie zauważyłam, że jego rączka zaczyna się ruszać... Tak się ruszała coraz bardziej i bardziej, że w końcu odpadła (kto śledzi mnie na Instagramie to z pewnością widział, jeśli nie to zapraszam -
https://www.instagram.com/loveecosmetics/ )
Na początku byłam zdruzgotana, bo jak to tak... Mój ukochany pędzel uległ zniszczeniu i co ja teraz zrobię? Jednak niewiele później stwierdziłam, że na luzie można go skleić :) Jak pomyślałam tak i zrobiłam więc pędzel jest już cały i zdrowy :D A tak właśnie wyglądał po "wypadku":
Z pewnością mogę Wam go polecić, a jeśli jeszcze nie używacie pędzli to zachęcam do rozpoczęcia ponieważ naprawdę ułatwiają wykonywanie codziennego makijażu :D