niedziela, 31 stycznia 2016

Icicles - Yankee Candle

Cześć! :*
Dawno nie było tutaj recenzji wosku, a jeszcze kilka mam w zapasach do wypróbowania :) Jest to wosk raczej z klimatów tych zimowych, których u mnie niestety brak :( Śniegu już niestety nie ma, jest brzydko i ponuro :( Tak więc jestem! Z recenzją kolejnego wosku, tym razem Icicles.
Informacja o zapachu ze strony Goodies:
Wosk z okolicznościowej linii zapachowej Yankee Candle z serii Classic. Aromat szeleszczący sosnowych gałęzi pokrytych lodem z nutami cynamonu.

Moja opinia:
Nie ukrywam, że do zakupu skusiła mnie naklejka tego wosku z uroczym ptaszkiem na gałęzi :D Ale przejdźmy do rzeczy :) Przy wrzuceniu większej ilości wosku zadziorny aromat cynamonu niestety zaczyna męczyć, wówczas woń kojarzy mi się z drogimi sklepami i drogeriami. Jednak gdy wrzuci się jego niewielką ilość do kominka jest naprawdę delikatny i przyjemny. Jednakże w obu wersjach jest naprawdę piękny, chociaż przy pierwszej opcji szybko zaczyna mnie męczyć.
Sądzę, że zwolennicy zarówno delikatnych jak i mocniejszych zapachów polubią ten wosk, dostosowując aromat do swoich upodobań poprzez wrzucenie odpowiedniej ilości wosku do kominka :)

Zapraszam do zapoznania się z ogromną ofertą strony Goodies
Ten zapach możecie znaleźć tutaj
Znacie już ten wosk? :D Może Was również do zakupu skusiła jego urocza naklejka? :D

piątek, 29 stycznia 2016

Rapidograf i cienkopisy kreślarskie - jak ich użyć do paznokci?

Hej! :*
Mamy już piątek, piąteczek, piątunio! :D Z tego powodu dopisuje mi świetny humor dlatego mam nadzieję, że Wam również :D Dzisiaj przychodzę z miłym postem, który powinien Was zainteresować :D Nie wiem czy orientujecie się co to jest rapidograf lub cienkopis kreślarski dlatego zapraszam do dalszej części wpisu :)
Jak wiecie, mam już założonego Instagrama (https://www.instagram.com/loveecosmetics/ - zapraszam!) i korzystam z niego pełną parą :D Dzięki temu poznałam kilka bardzo fajnych osób, ale nie tylko o osoby tutaj chodzi! :D Dowiedziałam się, że istnieje takie coś jak rapidograf. Zobaczyłam jakie piękne rzeczy można zmalować dzięki temu cudeńku. Dzięki jednej przemiłej dziewczynie (zapraszam do oglądania jej talentu! https://www.instagram.com/mani_alexis/) okazało się, że tańszym zamiennikiem rapidografu jest cienkopis kreślarski :D Stwierdziłam, że muszę spróbować i dzięki jej pomocy zamówiłam 3 sztuki na Allegro :D
Co prawda w między czasie przyjaciółka sprawiła mi wielką niespodziankę - dostałam od niej oryginalny rapidograf! Dlatego też jestem w posiadaniu i tego i tego :D
Zasadniczo ich zastosowanie jest całkiem inne, jednak jak widać potrzeba matką wynalazków :D
Dzięki doradzeniu wyżej wspomnianej koleżanki zamówiłam 3 cienkopisy kreślarskie o grubościach: 0,05mm, 0,10mm oraz 0,20mm, zaś rapidograf posiada końcówkę 0,18mm
Poniżej możecie zobaczyć moje próby, w których chcę Wam pokazać 'mniej więcej' jak piszą :) I jak wyglądają ich końcówki w porównaniu do siebie :) Na pierwszy rzut oka niby wszystkie podobne, jednak już po wypróbowaniu widać różnicę :D
Zamierzam zrobić jakieś małe próby na wzornikach jak będzie mi to szło :D Efekty na pewno zaprezentuję na Instagramie :D
A Wy znacie już te małe cuda? :D

środa, 27 stycznia 2016

52 tygodnie z rysunkami, które inspirują

Witajcie kochane! :*
Kiedy w nowościach pokazałam Wam pewną książkę, czy nawet lepiej nazwać to kalendarzem wiele z Was było ciekawe jak to wygląda w środku :D Tak więc tak jak i obiecałam chcę Wam to pokazać :D Jest to notes do kolorowania - 52 tygodnie z rysunkami, które inspirują
Do zakupu zachęciła mnie już sama okładka chociaż teraz gdy mam już ten kalendarz i osobne książeczki z kolorowankami raczej mogłabym zrezygnować z tego pierwszego, gdyż nie mam na tyle czasu by zająć się wszystkim naraz choć chciałabym tak baardzo :D
Kalendarz jest w twardej okładce, w środku posiada wstążeczkę do zaznaczania. Na kartce po lewej stronie znajdują się poszczególne tygodnie (po jednym na stronie), zaś po prawej obrazki do kolorowania. Większość z nich jest naprawdę skomplikowana i pracochłonna jednak mimo to mnie nie zniechęca, a wręcz przeciwnie :D
Na początku znajdują się "moje dane" oraz opis kalendarza. Wszystko jest bardzo czytelne i przejrzyste :)

Przykładowe obrazki do kolorowania:
 
Na końcu znajdują się takie dwie strony:
Sądzę, że notatnik jest naprawdę świetnie wykonany, a środek godny uwagi i poświęcenia czasu ze względu na kolorowanie :D

niedziela, 24 stycznia 2016

Liczba obserwatorów - ważna czy nie? - przemyślenia

Hej! :*
Jest niedziela, ten weekend był zdecydowanie mniej pracowity w porównaniu z kilkoma poprzednimi. Nareszcie się trochę zrelaksowałam i zrobiłam kilka rzeczy, na które wcześniej nie miałam czasu. Dlatego też dzisiaj znajduję chwilkę żeby coś tutaj naskrobać. Tym razem to nie recenzja ani nic w tym stylu. Będą to przemyślenia. Przemyślenia na temat blogowania, a dokładniej o naszych obserwatorach.
Mam nadzieję, że zechcecie to przeczytać, a także podzielić się w komentarzach własnym zdaniem na ten temat!
 
Jak wiadomo, każdy z nas kiedyś zaczynał blogowanie. Pierwsze wpisy, pierwsze wyświetlenia i w końcu pierwsi upragnieni obserwatorzy! Radość co nie miara, że ktoś chce i najwyraźniej lubi nas czytać i do tego duma, że ktoś tutaj zagląda. Wchodzi na Twój własny kawałeczek internetu, który zajmujesz. Mijają dni, miesiące, a nawet i lata więc wszystkiego przybywa - wpisów, wyświetleń i obserwatorów. Jednak czy liczba obserwatorów jest zawsze adekwatna do liczby czytelników?

Często spotykam blogi, które nie są początkujące (zerkam na datę pierwszych wpisów), jest na nich mnóstwo systematycznie dodawanych wpisów, zdjęcia są naprawdę ładne, recenzje czy jakiekolwiek pisane słowa są bardzo przejrzyste i miłe dla oka. Jednak liczba obserwatorów jest naprawdę niewielka w stosunku do liczby na liczniku wyświetleń, który ma wiele z nas umieszczony.
No i tu jest właśnie sedno sprawy. Wiem po sobie, że kiedy jeszcze nie miałam własnego bloga, nie posiadałam tutaj żadnego konta  nie obserwowałam oficjalnie żadnego bloga. Miałam je dodane na laptopie w zakładkach "ulubione", a tych najlepszych znałam adresy na pamięć. Odwiedzałam je regularnie i czytałam każdy wpis. I widzicie. Tak właśnie najwięcej czytelników postępuje. Nie zostawia żadnych śladów oprócz nabicia wyświetleń. Nie komentuje bo nie ma takiej możliwości, ale mimo to ciągle wchodzi na bloga.
Dlatego moim zdaniem to nie liczba obserwatorów odzwierciedla faktyczną liczbę czytelników.

Często też możemy spotkać się z popularnym zjawiskiem "obserwacja za obserwację" czego kompletnie nie rozumiem... Okej, każdy z nas chciałby mieć setki czy nawet tysiące obserwatorów ale na co Ci są oni potrzebni skoro np. tematyka Twojego bloga ich kompletnie nie rozumie? Albo zaczeka aż Ty również go zaobserwujesz, a za kilka dni Cię usunie? I tutaj przykładem jest bardzo duża liczba obserwatorów i stosunkowo bardzo niska, pojedyncza liczba komentarzy oraz wyświetleń.

Ja robię tak, że za każdym razem gdy przybędzie mi jakaś osoba, wchodzę na jej konto i jeśli ma bloga to go odwiedzam. Patrzę czy tematyka mnie interesuje, czy blog podoba mi się wizualnie (nie lubię tych, na których jest nawalone wszystkiego i ogólnie rzecz biorąc to nic na nim nie widać) i jeśli przypada mi do gustu - obserwuję. Jeśli jednak nie, to raczej nie. Robię to ze względu na to, że nie jestem w stanie samodzielnie dostać się do większości blogów, a przez takie odwiedzanie mogę poznać pełno nowych, bardzo mnie interesujących :)

Zastanawiam się również nad przywróceniem komentarzy "anonimowych", jednak wiem, że często powoduje to więcej zamętu niż przyjemności. I dlatego się waham, chociaż wiem, że to mogłaby być możliwość wyrażenia opinii tych, których teoretycznie tutaj nie widać :)

Oczywiście szanuję moich wszystkich obserwatorów jak i czytelników i dlatego chciałabym Wam wszystkim, którzy czytają ten wpis bardzo podziękować za to, że jesteście! Mimo, że nie jesteście tutaj 'oficjalnie' to bardzo się cieszę, że odwiedzacie to miejsce! 

piątek, 22 stycznia 2016

Jak zmniejszyć Invisibobble?

Witajcie kochane! :*
Minął kolejny bardzo pracowity tydzień w moim życiu i cieszę się, że to już koniec. Co prawda w przyszłym tygodniu czeka mnie także dużo nauki ale nie aż tyle co w minionym tygodniu...
Nie będę Wam zaśmiecać tymi żalami kolejnej notatki tak więc przechodzę do rzeczy.
Dzisiaj krótko, zwięźle i na temat :) Jak wiadomo, od pewnego czasu jestem posiadaczką słynnych gumek do włosów Invisibobble. Jak można było przewidzieć one również się rozciągają. I nasuwa się pytanie: "I co teraz? Tyle pieniędzy w błoto?" A no właśnie nie moje kochane! Wystarczy jedna, bardzo prosta i szybka czynność żeby temu zaradzić.
Tak więc zazwyczaj biorę małą miednicę, zagotowuję wodę w czajniku, wkładam swoje Invisi do miednicy i zalewam tym wrzątkiem :D

To jest gumeczka przed całym tym procesem :D

Tutaj zdjęcie dla porównania - z lewej strony 'pomniejszona' gumeczka, z prawej jeszcze nowa:
Jak widać proces jest bardzo prosty :D A może same używacie już tego sposobu? :D

poniedziałek, 18 stycznia 2016

Nowości - kosmetyczne i nie tylko

Cześć! :*
Mamy dzisiaj kolejny znienawidzony przez większość z nas poniedziałek, na szczęście już prawie się skończył, a my jesteśmy o 1 dzień bliżej do upragnionego weekendu :) W ten ostatni, który skończył się wczoraj zbytnio nie odpoczęłam - wręcz przeciwnie, ale dzięki temu zakupiłam kilka nowych, moim zdaniem ciekawych rzeczy :) Nie przedłużając chciałabym je Wam pokazać :D

Wzorniki - czyli coś co chciałam od dawna! Nareszcie udało mi się kupić je stacjonarnie po 1,90zł. Wzięłam 3 sztuki po 20 pazurków, mimo iż mam prawie 200 lakierów. Jednak 90% z nich to te zwykłe, których praktycznie teraz nie używam, więc na razie nie planuję nimi malować po wzornikach.
Naklejki wodne - 2 małe arkusze po 1,50zł każdy. Widziałam multum mani z użyciem takich naklejek i były piękne :D Osobiście sama nigdy takich nie miałam i będę musiała poszukać jakichś tutoriali jak ich użyć :D

Jajeczko w stylu Beauty Blender - za 10,90zł. Nigdy nie miałam takiej gąbeczki, a nie jestem zbyt skora żeby wydać 80zł na oryginał. Dlatego postawiłam na tańszy zamiennik, zobaczymy jak się sprawdzi :)
Einstein Lip Therapy - balsam do ust, w którym zauważyłam ciekawe drobinki, grzech było nie wziąć za 2zł :P

Woda termalna Uriage - to będzie moje drugie opakowanie. Jestem bardzo zadowolona z tej wody, a wydrukowałam sobie kupon z Super-Pharm i kupiłam ją za 12,99zł.
Żel do powiek i pod oczy Floslek - nigdy nie miałam takiego produktu, cena promocyjna 4,99zł bardzo mnie skusiła, mam nadzieję, że zdziała coś fajnego chociaż cudów to się nie spodziewam :)

Kolorowanki - moje dwie pierwsze, prawdziwe, antystresowe kolorowanki! Jestem oczarowana ich zawartością i czekam aż znajdę wolny czas by je pomalować :D Na okładce cena za sztukę 6,99zł jednak była chyba jakaś promocja bo zapłaciłam za każdą nieco ponad 5zł :D

Kredki - dwa różne komplety - wypróbowałam je na szybko i muszę przyznać, że malują rewelacyjnie! 12 sztuk - 7,99zł, 24 sztuki - 13,99zł
To by było na tyle tych nowości :D
A jak tam u Was z zakupami? :D A może wpadło Wam w oko coś z moich łowów? :D

piątek, 15 stycznia 2016

Chińskie pędzle - pierwsze wrażenie

Hej! :*
Przez nadmiar ostatnich obowiązków przez ostatnie 3 dni nieco zaniedbałam blogosferę. Ja wiem, że to może nie jest karalne ani jakieś szczególne do przeżywania, jednak przez ostatnie kilka miesięcy naprawdę bardzo zżyłam się z tym miejscem i gdybym mogła to spędzałabym tu całe dnie :D Niestety ostatnio wolnego czasu mam coraz mniej, tak jak Wam wspominałam w ostatnim poście...
Ale koniec narzekania! Wracamy do pracy! Dzisiaj kilka słów o słynnych chińskich pędzlach
Jeśli znacie mnie trochę lepiej to wiecie, że bardzo chciałam mieć w swojej kolekcji chińskie pędzle. Sądzę, że wiele osób kojarzy je stąd, jak i również z Youtube'a. Na chińskich stronach kosztują dosłownie kilka dolarów, jednak ja nie potrafię ani nie mam możliwości zrobienia w nich zakupów ta więc w końcu zdecydowałam się na zakup Allegro. Jeśli przeliczyłabym cenę, którą zapłaciłam na tą, która widnieje na zagranicznych stronach to niestety przepłaciłam za nie dobre dwa razy. Jednakże za 3 dni pędzle były już u mnie :)
Przyszły zapakowane w jedną ogólną folię, w której znajdowały się pędzelki, a dodatkowo każdy z nich był w jeszcze jednej folii. Dzięki temu, że każdy z nich był zapakowany z osobna włosie żadnego nie uległo zniszczeniu :)
Ogólnie muszę przyznać, że włosie jest bardzo mięciutkie i przyjemne w dotyku. Wydaje mi się, że będzie się ich miło używało jeśli chodzi o "głaskanie" po twarzy czy po powiekach w przypadku pędzelków do oczu. Są bardzo lekkie i nie wyglądają na ladaco zrobione. Póki co to tylko tyle mogę Wam powiedzieć na ich temat, ale zabieram się już do testów :D
Także moje malutkie marzenie, jeśli można tak powiedzieć zostało spełnione, gdyż pędzle przybyły do moich zbiorów :D
Znacie je? :D

poniedziałek, 11 stycznia 2016

Krem do rąk Cztery Pory Roku - masło Shea i olejek lawendowy

Witajcie kochane! :*
Jest już wieczór, a ja mam za sobą dość ciężki dzień. Jednak postanowiłam, że wpadnę tutaj i naskrobię jakąś notatkę ostatkiem sił :) Ogólnie u mnie pogoda jest paskudna, obecnie leje... Przez to odechciewa się żyć... Do tego w szkole znowu zaczyna się czas pracy na najwyższych obrotach. Ale dam radę!
Dzisiaj wpadam tutaj z recenzją produktu, który towarzyszy mi przez większość ostatniego czasu :) Chodzi tutaj o krem do rąk z masłem Shea i olejkiem lawendowym marki Cztery Pory Roku
Krem mieści się w miękkiej tubce zawierającej 150ml. Posiada zamykanie na tzw. "klik" i póki co to działa całkiem w porządku. Nie otwiera się sam w torebce ale nie trzeba też używać bardzo dużo siły. Sam zapach na początku średnio przypadł mi do gustu. Na dłuższą metę wydawał mi się uciążliwy, jednak po kilku dniach się przyzwyczaiłam. Być może pierwsze wrażenie było takie ponieważ ogólnie nie przepadam za zapachem lawendy. Jeśli zaś chodzi o działanie to produkt dość szybko się wchłania w dłonie, jednak pozostawia delikatną tłustą powłoczkę. Dobrze nawilża i fajnie sprawdzał się kiedy na zewnątrz nie było ujemnych temperatur. Teraz niestety jest za słaby jak na moje wymagające dłonie... Nawilżenie i regenerację nadal widać, jednak nie jest to tak dobry efekt jak po innych kremach np. z Neutrogeny. Uważam go po prostu za przeciętniaka. Robić coś robi ale zachwycić mnie to jednak nie zachwycił.  Jednak mimo to chcę go zużyć do końca, bo nie lubię kiedy produkty się marnują :)
Macie ten krem? Może w innej wersji? :D Pamiętam, że miałam kiedyś jagodowy i był obłędny :D

piątek, 8 stycznia 2016

Moja pierwsza recenzja książki: Sarah Jio - Jeżynowa zima

Hej! :*
Pewnie już wszystkie zapomniałyście jak w ubiegłym roku zapowiedziałam małe zmiany na blogu - więcej postów w temacie niekosmetycznym. Między innymi zapowiedziałam wtedy, że planuję pokazać Wam książkę, którą niedawno przeczytałam. Wiele z Was wyraziło wtedy ogromne zainteresowanie tym co zamierzałam Wam przedstawić. Jednak dni mijały, inne posty krzątały się w mojej głowie, a obiecana recenzja książki odeszła w zapomnienie... Jednak dzisiaj wracam z tym tematem! Jest to pierwsza książka jaka pojawiła się na moim blogu. Do tego wpisu zachęciło mnie to, że po jej przeczytaniu byłam nią naprawdę zachwycona, tak więc mam nadzieję, że również i Wam przypadnie do gustu :D Ale koniec gadaniny! Do rzeczy! Chodzi tutaj o książkę "Jeżynowa zima" Sarah Jio 
Pewnego dnia wypożyczyłam ją z biblioteki i pamiętam doskonale ten moment, kiedy ściągnęłam ją z półki i na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Jeżynowa zima? A cóż to takiego? Rozbawiona a zarazem ciekawa treści postanowiłam ją przygarnąć na kilka dni. Tego samego dnia zaczęłam lekturę i tak oto jednym tchem przeczytałam prawię połowę książki za jednym zamachem! Nie mogłam się od niej oderwać, pomyślałam "olać naukę! to dzieło jest rewelacyjne!"
A czemóż tak było? Teraz w skrócie opowiem o książce. Jest podzielona na rozdziały, opisywane są historie dwóch kobiet. Ich historie pojawiają się naprzemiennie w rozdziałach. Historia jednej z kobiet zaczyna się rozgrywać w 1933 roku, a drugiej w 2010 roku. Na początku nic je nie łączy, dopóki w 2010 roku nie spada ogromna ilość śniegu, paraliżująca miasto. Jest to właśnie tytułowa 'jeżynowa zima'. Historia tej drugiej kobiety,Claire z bliższych nam czasów toczy się w ten sposób, że odkrywa ona historię tej z 1933 roku czyli Very. Niespodziewanie odkrywa, że coś łączy ją z kobietą z poprzedniego wieku. Historia Very w rozdziałach o niej jest opisywana na bieżąco, jednak bliższych szczegółów i rozwiązania najważniejszej sprawy dowiemy się w rozdziałach o Claire. Historie obu kobiet są naprawdę skomplikowane i każda z nich przeszła w swoim życiu "coś".
Wiem, że to wszystko opisałam bardzo skomplikowanie ale jestem tak podekscytowana fabułą tej książki mimo, że czytałam ją już z 1,5 miesiąca temu ale nadal ciężko mi pozbierać myśli i ułożyć w dobry opis :)
Nie będę nic więcej mówić, zachęcam do przeczytania każdej z Was osobiście! Obiecuję, że nie pożałujecie! Co więcej mogę powiedzieć? Otóż na samym końcu popłakałam się. Tak, śmieszne, bo to tylko książka ale wywarła na mnie ogromne wrażenie, że nie obeszło się bez łez.
Poniżej możecie zobaczyć jej skrócony opis znajdujący się w książce
Jak widać autorka wydała też inne powieści, które chciałabym niesamowicie przeczytać i dlatego muszę się zorientować czy są jakieś w mojej bibliotece :)
Nie wiem czy lubicie takie książki ale naprawdę polecam Wam jej przeczytanie całym moim serduchem!

środa, 6 stycznia 2016

Berry Trifle - Yankee Candle

Witajcie kochane! :*
Czas szybciutko leci, jutro już wracam do codzienności gdyż niestety kończy mi się wolne :( Ale tylko dwa dni i znowu weekend :D To takie moje małe pocieszenie. Przez ten czas trochę odpoczęłam i wzięłam się do roboty pod względem bloga, założyłam również Instagrama (zapraszam - https://www.instagram.com/loveecosmetics/). Z jednej strony uważam te dwa ostatnie tygodnie za pracowite ale ogólnie w taki przyjemny sposób :) Mam nadzieję, że Wy też wypoczęłyście i dobrze rozpoczęłyście ten nowy 2016 rok :D
Ale tyle gadaniny, czas przejść do sedna dzisiejszego wpisu :) Tematem głównym będzie kolejny wosk Yankee Candle, tym razem Berry Trifle
Informacja o zapachu ze strony Goodies:
Wosk ze świątecznej linii zapachowej Yankee Candle z serii Classic o orzeźwiającym zapachu owoców jagodowych zatopionych w delikatnym kremie waniliowym.

Moja opinia:
Gdy kompletowałam swoje zamówienie i znalazłam ten wosk stwierdziłam, że musi on koniecznie wpaść do mojego koszyka. Wyobraziłam sobie cudowny słodko-rześki zapach i z niecierpliwością czekałam aż odpalę go po raz pierwszy w kominku. Gdy już trzymałam go w swoich łapkach nadeszło małe rozczarowanie gdyż moje wyobrażenia nieco odbiegały od rzeczywistego zapachu wosku. Trochę zawiedziona wrzuciłam go do kominka i wyszłam do kuchni, zamykając pokój na klamkę. Tam spędziłam kilkanaście dobrych minut i kompletnie zapomniałam o odpalonym wosku. Po powrocie, gdy tylko otworzyłam drzwi, w mój nos uderzył piękny orzeźwiający zapach owoców połączony z delikatną nutą słodkości. Totalnie się w nim zakochałam. Odpalony wosk jest odzwierciedleniem moich wyobrażeń! I z pewnością do niego wrócę ponownie!

Zapraszam do zapoznania się z ogromną ofertą strony Goodies
Ten zapach możecie znaleźć tutaj
Znacie ten zapach? Może również jesteście nim oczarowane tak jak ja lub wręcz odwrotnie? :)

poniedziałek, 4 stycznia 2016

Ostatnie zakupy w 2015 roku

Hej! :*
Tak jak wczoraj zapowiedziałam na swoim Instagramie dzisiaj przychodzę z nowościami, które kupiłam dokładnie w ostatni dzień już ubiegłego roku. Są to tylko 3 rzeczy ale bardzo mnie uszczęśliwiły. Ta paletka chodziła za mną już od bardzo dawna, zresztą tak jak i kamuflaż. Może kalendarz jest trochę moim widzi mi się ale jak tu się nie skusić na coś 2 w 1, skoro w środku jest do kolorowania, a jak wiadomo kolorowanki ostatnio za mną chodzą :D
Paletka MakeUp Revolution Essential Mattes 2 posiada 12 przepięknych i matowych cieni. Ogólnie to jest moja pierwsza taka większa paletka w życiu gdyż na co dzień nie używam cieni, ale teraz może się to i zmieni :D
Kamuflaż Catrice w odcieniu 010 Ivory nadal wzbudza we mnie obawy co do koloru, gdyż jestem strasznym bladziochem, a w słoiczku nie prezentuje się jakoś specjalnie blado... Ale dobra, przekonam się jak go użyję, nie ma co zapeszać :) Jest polecany przez całe mnóstwo osób więc zobaczymy jak sprawdzi się u mnie :D
Notes jest pięknie i solidnie wykonany - na razie nie chcę nic więcej mówić bo chcę Wam go osobno przedstawić :D
A jak tam u Was? Zrobiłyście jakieś zakupy w ostatni dzień roku? :D

niedziela, 3 stycznia 2016

Od teraz jestem również na Instagramie!

Cześć! :*
Widzę, że już większość z Was ma konto na Instagramie tak więc sama zdecydowałam się na założenie :D
Od teraz możecie mnie obserwować również i tam :D
Zapraszam Was serdecznie i zachęcam do obserwacji - będę się odwdzięczać :D
Mam nadzieję, że pomożecie mi się tam odnaleźć i będę śmigała tam tak jak i tutaj :D
Zostawiajcie w komentarzach swoje linki - z chęcią zaobserwuję :D

piątek, 1 stycznia 2016

Jak planuję blogową organizację w 2016 roku?

Hej dziewczyny! :*
Mam nadzieję, że świetnie spędziłyście Sylwestra i jesteście zadowolone :D Ja jestem w pełni usatysfakcjonowana chociaż plany zmieniły mi się w oka mgnieniu. Ale dzisiaj nie o tym :D
Mamy pierwszy dzień nowego roku, a ja już dodaję post bo na co mam czekać? :D Będzie on dość luźny gdyż chciałabym Wam pokazać jak "przygotowałam się" na ten nowy "rozdział" nie tylko w życiu, a także w blogowaniu :D
Bardzo często miewam tak iż w różnych momentach dnia do głowy przychodzi mi pomysł na rewelacyjny wpis. Jednak zabieram się za jakąś czynność, euforia mija, a pomysł na wpis ucieka w zapomnienie... :(
Dlatego też teraz postanowiłam zaopatrzyć się w dwie rzeczy. Jest to kalendarz oraz zwykły notatnik.
W tym pierwszym planuję notować z małym wyprzedzeniem kiedy jaki wpis się pojawi. Jakieś ważne wydarzenia, ale wszystko związane z blogiem. W każdym dniu ma dość dużo miejsca także wszystkie zapiski spokojnie się zmieszczą :)

Zaś w tym drugim będę notować wszystkie pomysły na wpisy, uwagi, to co planuję zrobić - również tylko tematyka blogowa :)
Nie wiem jak długo będę się trzymała tego pomysłu ale póki co to mam zapał i nie mogę się doczekać aż zacznę już wszystko "planować" :D
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...